Home Piwa AntidotuMaślanka

AntidotuMaślanka

by Michał

jakby piwo miało waniać nabiałem to by było białe i bez gazu


Powiem szczerze, że z tą inicjatywą mam problem. Jest to kolejny (i nie mam wątpliwości co do tego, że nie ostatni) browar kontraktowy w Polsce. I jako zwolennik wolnego rynku, mogę tylko przyklasnąć, że coś się dzieje i komuś się chce. Ale piwo jest tak średnie, że cały entuzjazm opada szybciej niż słupki poparcia PO ostatnimi czasy.


Już w momencie ogłoszenia „nieśmiertelnej trójcy”: pils, dunkel, pszeniczne pomyślałem „oho, czołówka minibrowarowa z każdego nowego browaru, który w naszym kraju powstaje”. I wiecie co? Miałem rację. Ja rozumiem, że producent daje 3 receptury, ale dlaczego do cholery w większości nowych minibrowarów są one niepijalne? Co poszło nie tak? Gdzie tkwi błąd? Do tej pory mam traumę z wizyty w warszawskim Browar de Brasil, gdzie kelnerka po raz pierwszy zapytała mnie w życiu „Czy nie smakowało?”. Zakładam, że wyraz twarzy musiałem mieć przeokrutny.

I bardzo bym chciał wiedzieć dlaczego nigdzie na, skądinąd ładnych i na fajnym papierze, etykietach nie ma daty ważności?

Skąd mam wiedzieć czy piłem piwo „w dacie” czy nie? Może było już truchłem i jako takie oceniłem? Sorry Panowie, to tylko Wasza wina. Kupcie sobie aptekarski datownik i stemplujcie ręcznie każdą butelkę. Zresztą to jest urocze, że znalazło się miejsce na kod 2D, ale na datę ważności już nie. Ot, priorytety.


Zapraszam na karuzelę, galeria jest na samym dole.


Antidotum Pilsner


Piana: średnio i grubopęcherzykowata. Opada błyskawicznie. Nie mam fetyszu piany, ale aż tak to nie powinno być.

Barwa: ciemna słomka/jasne złoto, mętne.

Zapach: Głównie diacetyl, ale na poziomie akceptowalnym dla czeskich pilsów. Dodatkowo lekkie ziarno, siarka i por. W zasadzie piłem już różne czeskie piwa i jeżeli idziemy w tą stronę to zapach jest całkiem OK.

Smak: Na początku słodkie, ale zaraz wchodzi cholernie silna, niezbalansowana, beznadziejna goryczka. W dodatku urywa się i pozostawia nieprzyjemny posmak, oblepiając paszczę od środka. Nasypali bez sensu pewnie Magnum albo Marynki i stąd taka jazda. Poza tym lekko kwaskowate i słodowe.

Szkoda, autentycznie szkoda. Gdyby nie ta goryczka absolutnie od czapy, to byłoby całkiem pijalne piwo. Tak to da się wypić tylko na hejnał, a potem trzeba lizać ścianę żeby zetrzeć paskudny posmak żywic chmielowych. Dla przyjemności nie powtórzyłbym tego piwa, w warunkach restauracyjnych i objętości 0,4 może być się przemógł.


Antidotum Pszeniczne


Piana: taka sama jak w Pilsnerze. Move along.

Barwa: Musiałem sprawdzić jaka to pszenica, bo barwa znacznie bardziej pasuje do ciemnej. Podobna do Franziskanera Dunkel. Mocno mętne.

Zapach: Diacetylu, moje nemesis, spotykamy się raz jeszcze. Diacetyl znacznie silniejszy niż w Pilsnerze. Ale tutaj podejrzewałbym już zakażenie, z ewentualnym przeterminowaniem (a tak, nie ma daty ważności, nie sprawdzę). Szczególnie, że w tle jest jeszcze lekka kiszonka i aromat kwasu mlekowego. Adela mi podpowiedziała jeszcze, że pachnie jak młóto, które zostawiło się w wiadrze i dopiero następnego dnia wywaliło. Rzeczywiście, jak skwaśniałe młóto.

Smak: Przeraźliwie słodkie, jak również płaskie z powodu wyjątkowo niskiego nasycenia. Pojawia się ziarnistość oraz znowu to kwaśne młóto. Z kolei retronosowo pojawia się banan i to dosyć silny. Pszenica, która nie jest kwaskowata tylko słodka?

Z tym piwem wszystko jest nie tak, po prostu. Smakuje jak pszenica z Browar de Brasil, nie ma tylko tej szlachetnej nuty brudnej szmaty. Porażka.

Antidotum Dunkel


Zazwyczaj ciemne piwa są przynajmniej pijalne, z wielu powodów. Może je kiedyś opiszę. Zobaczymy jak to tutaj wygląda.

Piana: na początku lepsza niż u rodzeństwa, ale też szybko znika.

Barwa: powiem szczerze, że wygląda jak Red AIPA z Hausta. Ładna, ale czy nie za czerwona do dunkla? Pewnie się już czepiam. No i oczywiście zmętnienie.

Zapach: najlepszy regiment Jego Piwnej Mości „Diacetyl” wciąż na pozycjach i walczy. Z innych atrakcji: gotowane warzywa (DMS) i kibel. Serio nikt z BdB nie brał udziału w tworzeniu tych piw? Gdzieś tam w tle zapachy z ciemnych słodów. Grecka tragedia w trzech aktach.

Smak: a tutaj przyjaciele mamy ciekawostkę etniczną. Dunkel atakuje tak pylistym odczuciem w ustach, jakby tam mąki nasypali. Sam smak zresztą lepszy niż zapach, lekko kwaskowate. Akcenty palone, jak z palonego drewna. Ciekawe jakie słody zostały użyte. Plus rozgrzewa alkoholowo. Oblepia język, bardzo słodkie.

Gdyby nie zapach byłoby pijalne.

Jak by tutaj ten szpas podsumować.

Normalnie deja vu z wizyty w BdB, czuć „browarorestauracyjność” w każdym z piw. Pszenica jest tragiczna, Dunkel gdyby nie walił kiblem jest do uratowania. A Pilsner? To jest dopiero myk, teoretycznie najtrudniejsze piwo do zrobienia, a jak chłopaki popracują nad chmielem będzie całkiem przyjemne. Jeżeli przetrwają pół roku na rynku to powtórzę eksperyment. Teraz tylko tak się zastanawiam kto to przeczyta. Prawie 800 słów, derp.

Może Ci się również spodobać

Cześć! Moja strona używa ciasteczek w celu bezproblemowego jej działania. Podejrzewam, że nie jest to dla Ciebie problemem, natomiast w każdej chwili możesz je wyłączyć z poziomu przeglądarki. Akceptuję Więcej informacji